Najnowsze wpisy, strona 2


lis 01 2002 A tak sobie refleksuje
Komentarze: 0

Taki glupi temat, bo nie chcialam byc kolejna z serii: 'chwila refleksji', chociaz i tak chyba wyszlo na to samo ;/. Niewazne. Dzisiaj Swieto Zmarlych (lol, ale szok!). I tak mnie niebezpiecznie mysli dopadly... znaczy to w sumie dobrze- przynajmniej nie zapominam, ze jeszcze umiem myslec. W kazdym razi myslalam dzisiaj, czym dla mnie jest ten dzien. I niestety- niczym szczegolnym. Juz tylko rytualem... nawet nie rytualem, bo to za wysokie slowo... jest po prostu przyzwyczajeniem. Z roku na rok, coraz bardziej staje sie dniem monotonnym, bez wyrazu, skupionym na bieganinie za kwiatkami i zniczami. Jakies dwa lata temu jeszcze wspominalam zmarlych, na ktorych grobach zapalalam znicz. Teraz juz nie. Niewiele dla mnie znacza osoby na zdjeciach na grobie. To jest wstretne. Niestety jak co roku myslalam, co bedzie kiedy umrze moja matka. Jak ja sobie dam rade z wyprawieniem jej pogrzebu, na ktory zasluzyla. Zawsze bardzo mnie ta mysl dobija. Patrzylam na nia dzisiaj, kiedy kladla kwiaty na grobie dziadka i zastanawialam sie, czy ona mysli o nim. Czy po prostu sie rozwaza, czy jej kwiaty sa rownie ladne jak te od cioci, czy tez nie... I to mi sie wydalo takie zalosne. Takie na pokaz. Takie... blleeeeeeee... Wstretne.

Zastanawiam sie wlasnie, co oznacza to, ze stracilam sentyment do wspomnien o zmarlych czlonkach najblizszej rodziny. To, ze przez te pare lat zmienilam sie az tak na gorsze? Ze tyle z siebie stracilam?

Okolo 20ej pojechalismy z Kotem na grob jego rodziny. Bylo pieknie. Spokojnie... chlodno... kolorowo od plomieni zamknietych w roznobarwnych klatkach. I on przy mnie. Czego chciec wiecej? Tak sie wlasnie powinno umierac- chlodno, w ciszy i przy blasku. Niekoniecznie zniczy.

 

cielowe : :
paź 27 2002 Jak bardzo jest zle?
Komentarze: 0

Wlasnie nie moge sobie odpowiedziec na to pytanie. Bardzo chce odsunac od siebie nadchodzacego dola, ale moj cienki mur obronny powolutku sie kruszy... juz nawet fosa wysycha =( Boje sie najczarniejszych mysli, jakie przychodza. Wiem, ze zamartwianie sie nic nie da, ale w tym stanie nie moge sie uspokoic... Najczarniejsze mysli w obecnej sytuacji, to poczatek konca. Powolny i cholernie bolesny. Wiem, ze zawiodlam. Ale to jest proba ustrzezenia cie przed moim niezdecydowaniem. Nienawidze go, on mnie oniesmiela, ale nie potrafie sie go pozbyc. Bo jesli nawet ryzykuje, to jestem nieszczesliwa. Nie zrozum tego zle- ja chce tego samego. Ale nie w tym samym czasie. Za rok... moze... jesli jesli jeszcze bedziesz chcial. I jesli jeszcze bedziemy razem (boje sie tych twoich 'przypuszczen')

Stwierdzam, ze wcale nie jestem wyjatkowa. Myslalam, ze jesli nie ja, to moze chociaz moj blog bedzie. Ale to tez nie. Jestem kolejna nadwrazliwa nastolatka, w ktorej zyciu rzadza uczucia. Hmmm... ale skoro ma takie uczucia, to czemu nie dac im dojsc do wladzy?

I znowu dni zanizonej samooceny. Czyli inaczej: jestem gruba, glupia, brzydka i do niczego sie nie nadaje. Cudownie. A najgorzej sie dowiadywac o tym od bliskich osob =( (przynajmniej o jednym z tego, co wymienilam). I ja sie nie rzucam- naprawde cenie taka szczerosc. Ale nie dziwic mi sie, ze mnie to boli! Jestem widocznie zbyt falszywie skromna itp, ze boli mnie taka krytyka. No coz, kolejne potwierdzenie dla faktu, ze jestem do dupy... =( Po cholere sie tacy ludzie jak ja rodza???

cielowe : :
paź 26 2002 Malo optymistyczne ostatnie dni
Komentarze: 0

Dzieki mojemu wspanialemu 'otoczeniu' dosiegnelam psychicznego dna. Po prostu cudownie... W tej chwili wszystko mnie juz doluje. I znowu mam schizy a propos Kota. Zachowywalam sie dzisiaj nie za bardzo, ale nie mam zamiaru przepraszac. I to nie dlatego, ze jestem zbyt dumna, ale dlatego, ze myslalam, ze zrozumie. No, ale nie wypalilo =( Brakuje mi go. Nawet jak jest blisko. Bardzo mi go brakuje. I sie zaczyna znowu. Znowu mnie emocje przerastaja. Jak ja tego nienawidze! Ta permanentna nieufnosc, brak poczucia bezpieczenstwa. [Bardzo mozliwe, ze pieprze calkiem od rzeczy, ale po tym wszystkim, mam do tego calkowite prawo, o!]. Zawiodlam sie troche na tym, ze bylo miedzy nami tak malo bliskosci. Bylam niemal pewna,ze zrozumie. Ale chyba nie za bardzo... Odebral to, jako 'naburmuszanie sie'. =((( Smutne, kiedy po prawie 8 miesiacach sa takie sytuacje. I jeszcze podobno wszystko przeze mnie. Przeze mnie sie zmienil. Jest szczesliwy? Mowi, ze ma mnie i to mu do szczescia calkiem wystarczy. A co mysli? Wlasnie dlatego mam schizy. I mam wrazenie, ze kocha mniej niz wczoraj (to byla taka ladna metafora...). A jesli to nie schiz? Boje sie. Znowu sie boje- tak to jest, jak daje wladze (mimowolnie) emocjom. Moge sie pozegnac ze zdrowym rozsadkiem i samouspokajaniem. Do dupy, tak szczerze powiedziawszy.

Biegalam troche po blogach, szukalam czegos, co pomogloby mi sie na chwile oderwac. A wszedzie jak na zlosc smuty w podobnej tonacji nastroju, jak moja. Litosci! Czy nikt nie ma szczesliwego zycia??? Jesli ktos ma, chetnie w wolnych chwilach poczytam o tym. Moze chociaz stamtad sie dowiem co to znaczy...

Kot... bo ty nie mozesz o mnie zapomniec i wyrzucic w kat jak zepsuta zabawke. Ty obiecywales. Oboje obiecalismy. A w tym przypadku, obietnice nie sa po to, zeby je lamac. Mialam dzis wrazenie oddalenia sie od Ciebie. I na odwrot. Siedzenie w ciszy i sluchanie jak stukasz w klawiature to naprawde nic przyjemnego. Szczegolnie jak mam dola. Aha, ale przeciez ja sie 'naburmuszalam'... =(

Sesji oglaszam koniec... dobranoc ;' *           (telefon swoim milczeniem utwierdza mnie w przekonaniu, ze moje schizy nie sa tak calkowicie bezpodstawne... =(    )

cielowe : :
paź 24 2002 Moja obserwacja
Komentarze: 2

Ostatnio zauwazylam, ze ludzie jakos tak srednio chetnie sluchaja lub czytaja o cudzych problemach. Pewnie dlatego, ze maja na peczki swoich... No w sumie... Ale jak np jest napisane tak ogolnikowo, to jest wszystko w porzadku. To jest takie troche dziwne. A moze jest inna przyczyna niepoczytnosci mojego bloga- po prostu pisze do kitu i o nieciekawych tematach. Tak, to tez moze byc powod... Ale to nawet dobrze, bo ten blog byl stwarzany tylko dla jednego stworzenia. I chyba nie chcialam, zeby ktos czytal to wszystko- dlatego tez nazwa jest, dla niewtajemniczonych, niezrozumiala. Ale te pare komentarzy, musze sie przyznac, rozochocilo mnie =) Natomiast jestem podlamana, ze Kot sie w ogole nie wpisywal =( Teraz to zrozumiale, bo sieci brak, ale wczesniej mial... wrrrrr...

Ide sobie pospiewac, moze mnie wezma do Idola =) Dobranoc ;*

cielowe : :
paź 23 2002 Nieuzasadniony (?) strach...
Komentarze: 0

Jest mi smutno. A jak jest mi smutno, to najczesciej sie boje (taki odruch bezwarunkowy). I wlasnie w tej chwili sie boje. Boje sie o kilka rzeczy. Przede wszystkim o to, ze Kot gdzies poszedl wlasna droga... =( I o kilka innych rownie waznych spraw. I mam nadzieje, ze wyjdzie na to, ze niepotrzebnie sie balam. Ale to jest przyszlosc- moze tak wyjdzie, a moze nie. A terazniejszosc wyglada tak- siedze na Trans-Atlantykiem, a wzrok mam wlepiony to w telefon, to w komputer. I sie boje.

=(

cielowe : :