Archiwum październik 2002, strona 1


paź 21 2002 Pusto jakos...
Komentarze: 0

Stanowczo, pogoda iscie jesienna dziala na mnie depresyjnie =( Niemal w ten sam sposob, co moja matka... Poglebiajace sie uczucie smutku i osamotnienia pojawia sie znikad. Moj Kot chyba znowu chory. Ja nie wiem co sie z nim dzieje... I jeszcze to ustrojstwo lazace po korytarzach szkoly. Mam szczera nadzieje, ze ktos ja popchnie i spadnie na twarz ze schodow. Bleee... Zreszta- co bedzie, to bedzie. Tylko chcialabym, zeby sie rozwinelo jak najlepiej =( O Boze, matka znowu zaczyna =( Ja juz naprawde nie moge- mysli, ze zjednoczy... nie, to sie nie nadaje do pisania na blogu. 17 lat... blebleble... slysze to po raz kolejny... To jest jakis idiotyzm! Jak ja mam byc normalna?! Kot, a mnie tak strasznie cie brakuje! Uczucie pustki, to wlasnie przez ciebie- bo jestes za daleko =( Dziekuje, ze jestes ze mna w trudnych chwilach. Szkoda tylko, ze teraz znowu jestem sama. I znowu chce mi sie plakac... I znowu bede plakac.

Dzisiejsza sesja zostala brutalnie przerwana przez, jak zwykle, cholernie podstawne i cholernie oryginalne zarzyty ze strony mojej matki. Dobranoc ;*

cielowe : :
paź 20 2002 Jak?
Komentarze: 2

Jak ja mam do cholery uwierzyc, ze na swiecie sa jeszcze dobrzy ludzie, ktorzy sa warci zaufaniai poswieconego im czasu? Jak, sie pytam! Codziennie niemal slysze, ze swiat jest 'be' i zebym uwazala na wszystko, co sie rusza! AAAAAA, czuje sie jak po praniu mozgu! Dobrze, ze jest Kot, ktory pozwala mi uwierzyc, ze jest jeszcze po co zyc.

O, tak sobie napisalam. Musialam dac temu swinstwu upust, a co.

Jeszcze jedno przeslanie dzisiejszej notki- Kazaa jest glupia.

Dobranoc ;*

cielowe : :
paź 20 2002 Bol wspomnien
Komentarze: 2

Myslalam, ze calkiem mi przeszlo... Naprawde tak myslalam =( Ale nie, to wstretne wspomnienie musialo o sobie przypomniec. To juz podobno nawet nie wspomnienie... Ale jednak pamieci nie da sie wymazac =( Nie chce zeby to ustrojstwo o sobie przypominalo. Nie istnieje? Juz zapomniales? Chce w to wierzyc. Chryste, jak bardzo chce! Nie mysl sobie, naprawde traktuje to z dystansem. Ale nie podaruje. Wiesz jak to bylo na poczatku? Na poczatku bylo strasznie dziecinnie. Bardzo chcialam pokazac, ze jestesmy razem bardzo szczesliwi. I ze nie moze tego zniszczyc. Bo my sie za bardzo... Ostatnio natomiast (od kiedy 'przestalam sobie tworzyc problemy', troche wyluzowalam i denerwowalam sie tylko lekcjami) przylapalam sie na kompletnej olewce. I 'to to' musialo to koniecznie zepsuc, prawda? Nie dalo sie inaczej? Ona ma na twarzy wypisane- "Nie znos mnie, bo mam w planach kradziez twojego Kota". Coz, poczekamy na dalszy rozwoj wypadkow... =(

Tym cholernie optymistycznym akcentem koncze dzisiejsza sesje, dobranoc ;*

cielowe : :
paź 18 2002 Niewielka pozostalosc
Komentarze: 0

Wlasnie odkrylam na mojej prawicy moj ulubiony Koci zapach. Te perfumy sa boskie ;* I wlasnie mi sie nastroj polepszyl... chociaz troche... ;/

cielowe : :
paź 18 2002 Nastroj blizej nieokreslony z zabarwieniem...
Komentarze: 1

Tia... no i oczywiscie trzeba bylo wszystko spsuc. Juz nawet nie wiem czyja to wina =( Albo nie, zaczne inaczej... [Specjalna adnotacja dla Kota: NIE, NIE TWORZE SOBIE PROBLEMOW, MAM NASTROJ PRZEMYSLENIOWY, o!]

Dzisiaj dopiero przypomnialam sobie znaczenie slowa samotnosc. I przerazilo mnie to. Nawet nie sama samotnosc, ale to, ze bedac z kims przypominam sobie znaczenie tak perfidnego slowa. Perfidnego? W sumie kto wie... Kazdemu jest potrzebna chwila oddechu. Tak sobie wlasnie mysle... To dlaczego czuje sie samotna? Bo sie uzaleznilam. I nie wiem czy sie cieszyc czy nie... Uwielbiam uczucie takiego calkowitego oddania drugiej osobie, ja jestem po prostu do tego stworzona, zeby zyc dla kogos. Dopoki ktos mnie nie zaczyna wykorzystywac (to jest zadna aluzja, zebys sobie nie myslal). Jestem zwolenniczka zwiazkow 'na calosc'. A jednak sa jakies granice. Sam mnie z nimi zapoznajesz. Bede wiedziala na ile sobie moge pozwolic... Strasznie mi smutno. Myslalam, ze wspolne piatki to dla nas tradycja. Oczywiscie, powiedziales, zebym przyszla. Ale powiedziales tez, ile musisz zrobic. Czasem to sobie mysle, ze na ten czas (tj do matury) powinnam sie bezszelestnie usunac z twojego zycia. Powinnam ci dac wiecej czasu na wszystkie twoje sprawy. Przykro mi, ale az taka altruistka nie jestem. Chce cie miec calego dla siebie. Czy to jest duzo? Bo dla mnie to jest kropla w  morzu potrzeb. Mysle sobie, ze caly czas na cos czekamy. Na jakies definitywne potwierdzenie, ze to Wlasnie My, nikt inny. Przynajmniej ja na cos takiego czekam. Uwielbiam to czekanie.

Zapytalam dzisiaj, czego nam brakuje do szczescia. Odpowiedziales, ze wspolnego mieszkania. Ja mysle, ze jeszcze czegos. Np tego, abysmy oboje byli osobami ugodowymi i nie unosili sie duma w najmniej odpowiednich momentach. Ja sie dzisiaj dopuscilam tego... Nienawidze tego. Wychodze na bufona! Ale czasami ta granica, za ktora juz jest duma jest zbyt cienka, zeby jej nie przekroczyc. Nigdy sie nie mogla w tym polapac. I pewnie dlatego do konca zycia bede beznadziejnie dumna osoba, okazujaca ta ceche w momentach, powiedzialabym, strategicznych.

Wiesz co dzisiaj zrobilam po przyjsciu do domu? Poryczalam sie. To nie przez to, ze sie poczulam urazona, zraniona czy cos takiego. Poplakalam sie z bezsilnosci. Pomyslalam o wstrtnej rzeczy. Pomyslalam, ze bylabym  tak samo bezsilna gdybys zdecydowal sie odejsc.

Oglaszam koniec dzisiejszej sesji. Za wszelkie zmiany w psychice nie odpowiadam. Kot, mam wrazenie ze powinnismy sobie powtorzyc tresc pewnego sms, ktory kiedys napisalam. Pamietasz? I hope you do... ;*

cielowe : :