paź 18 2002

Nastroj blizej nieokreslony z zabarwieniem...


Komentarze: 1

Tia... no i oczywiscie trzeba bylo wszystko spsuc. Juz nawet nie wiem czyja to wina =( Albo nie, zaczne inaczej... [Specjalna adnotacja dla Kota: NIE, NIE TWORZE SOBIE PROBLEMOW, MAM NASTROJ PRZEMYSLENIOWY, o!]

Dzisiaj dopiero przypomnialam sobie znaczenie slowa samotnosc. I przerazilo mnie to. Nawet nie sama samotnosc, ale to, ze bedac z kims przypominam sobie znaczenie tak perfidnego slowa. Perfidnego? W sumie kto wie... Kazdemu jest potrzebna chwila oddechu. Tak sobie wlasnie mysle... To dlaczego czuje sie samotna? Bo sie uzaleznilam. I nie wiem czy sie cieszyc czy nie... Uwielbiam uczucie takiego calkowitego oddania drugiej osobie, ja jestem po prostu do tego stworzona, zeby zyc dla kogos. Dopoki ktos mnie nie zaczyna wykorzystywac (to jest zadna aluzja, zebys sobie nie myslal). Jestem zwolenniczka zwiazkow 'na calosc'. A jednak sa jakies granice. Sam mnie z nimi zapoznajesz. Bede wiedziala na ile sobie moge pozwolic... Strasznie mi smutno. Myslalam, ze wspolne piatki to dla nas tradycja. Oczywiscie, powiedziales, zebym przyszla. Ale powiedziales tez, ile musisz zrobic. Czasem to sobie mysle, ze na ten czas (tj do matury) powinnam sie bezszelestnie usunac z twojego zycia. Powinnam ci dac wiecej czasu na wszystkie twoje sprawy. Przykro mi, ale az taka altruistka nie jestem. Chce cie miec calego dla siebie. Czy to jest duzo? Bo dla mnie to jest kropla w  morzu potrzeb. Mysle sobie, ze caly czas na cos czekamy. Na jakies definitywne potwierdzenie, ze to Wlasnie My, nikt inny. Przynajmniej ja na cos takiego czekam. Uwielbiam to czekanie.

Zapytalam dzisiaj, czego nam brakuje do szczescia. Odpowiedziales, ze wspolnego mieszkania. Ja mysle, ze jeszcze czegos. Np tego, abysmy oboje byli osobami ugodowymi i nie unosili sie duma w najmniej odpowiednich momentach. Ja sie dzisiaj dopuscilam tego... Nienawidze tego. Wychodze na bufona! Ale czasami ta granica, za ktora juz jest duma jest zbyt cienka, zeby jej nie przekroczyc. Nigdy sie nie mogla w tym polapac. I pewnie dlatego do konca zycia bede beznadziejnie dumna osoba, okazujaca ta ceche w momentach, powiedzialabym, strategicznych.

Wiesz co dzisiaj zrobilam po przyjsciu do domu? Poryczalam sie. To nie przez to, ze sie poczulam urazona, zraniona czy cos takiego. Poplakalam sie z bezsilnosci. Pomyslalam o wstrtnej rzeczy. Pomyslalam, ze bylabym  tak samo bezsilna gdybys zdecydowal sie odejsc.

Oglaszam koniec dzisiejszej sesji. Za wszelkie zmiany w psychice nie odpowiadam. Kot, mam wrazenie ze powinnismy sobie powtorzyc tresc pewnego sms, ktory kiedys napisalam. Pamietasz? I hope you do... ;*

cielowe : :
zuf
19 października 2002, 22:35
to ze mam cos do roboty nie znaczy ze nie mam dla ciebie czasu tylko ze masz mnie przytulic i zaskoczyc cierpliwoscia cos niejasnego? :*

Dodaj komentarz